Zdaje się jakby to wyglądało mniej więcej tak….
Tak jakby każdy człowiek dookoła był zahipnotyzowany w swoim świecie… każdy miał swój schemat życia. Każdy był w swojej hipnozie.
I jeśli przykładowo „schemat mojej hipnozy” bardzo różni się od „schematu hipnozy drugiego człowieka” – mogę się czuć zagrożony, że stracę to już mam. Że stracę mój schemat do którego się przywiązałem… i który wydaje mi się jeden jedyny niepowtarzalny i najlepszy na swiecie.
Wtedy się czuje źle… zaczynam przestawać rozumieć innych ludzi…
I jedyne o czym muszę pamiętać, by nie stracić sensu życia z oczu i temu zapobiec to o tym, że jest to jedynie „schemat hipnozy” – nie żadne tam życie.
Schemat hipnozy…. która niewiele ma wspólnego zdziałaniem… wiele natomiast ma wspólnego z kopią przeszłości. Z kopią tego co było, co wydawało mi się kiedyś dobre.
PS: Na koniec pozostaje mi jedno pytanie, jak porzucić ten schemat… nie robiąc z idei porzucania kolejnej hipnozy?